Katatonia
…You used to be like My Twin…
Kolejny raz odwiedziłem klub The Marble Factory w Bristolu.
Jako pierwszy na scenie pojawił się The Great Discord (Szwecja). Było to mocne wejście. Całą uwagę przyciągała wokalistka. Twarz miała pomalowaną na biało, czarne, duże szkła kontaktowe, a na głowie coś w rodzaju pióropusza. Wyglądała jak indiańska księżniczka. Cały koncert w jej wykonaniu był szamańskim tańcem. Reszta muzyków była ubrana na czarno. Image sceniczny to jedno, a muzyka to drugie. Tu była pasja, melodia i świetne wykonanie. Zagrali około 30 minutową sztukę po czym publiczność nagrodziła wykonawców gromkimi brawami. W 2015 roku zespół wydał pierwszy album „Duende”, a kilka miesięcy później ukazała się EP-ka „Echoes”. W tym roku powinien się ukazać „The Rabbit Hole” zaś promuje go singiel „Darkest Day”. Jednym słowem… sophisticated.
Ghost Bath – zespół z Północnej Dakoty (USA). Ich muzyka to połączenie blach metalu oraz przyjemnych dla uszu tremol gitarowych. Pierwsze dwa numery to jeden wielki chaos: ściana dźwięku i nic więcej. Dopiero później było ciut lepiej.
Co ciekawe, muzycy z tej formacji grają na trzy gitary – dwie grają w tym samym czasie tremolo, a trzecia gra podkład dzięki czemu jest nadana całkowicie sympatyczna przestrzeń. Słuchając Ghost Bath miałem „lekkie” skojarzenie z naszym rodzimym zespołem „Nathaniel” (o nim będzie kiedyś indziej :)). W 2014 roku ukazał się pierwszy album „Funeral”, kolejny w 2015 roku „Moonlover” a miesiąc temu ostatni „Starmourner”.
Zgodnie z wikipedią Katatonia to (…) występowanie zwiększonej lub zmniejszonej aktywności ruchowej. Objawy katatoniczne występują w schizofrenii katatonicznej, w zaburzeniach afektywnych, w innych zaburzeniach psychicznych spowodowanych chorobami mózgu, zaburzeniami metabolicznymi lub substancjami psychoaktywnymi (organiczne zaburzenia katatoniczne).
Taki właśnie był ten koncert. Z jednej strony muzyka Szwedów powodowała całkowity zastój wszelkich ruchów ciała („Teargas”), a z drugiej sprawiała niemalże szaleństwo wśród publiczności („Ghost of the Sun”). Cała impreza zaczęła się od numeru z ostatniej płyty ”Last Song Before the Fade”. Kto zna zespół Katatonia ten wie, że muzycy znani są bardziej z solidnego warsztatu niż szaleństw scenicznych.
Wokalista Jonas Renkse schowany za swoimi długimi włosami zachowywał przez cały swój występ kontakt z publicznością (dla mnie najlepszy album to „Viva Emptiness” a Wasz :)). Z nowego krążka, który różni się od pozostałych zostało zagrane w sumie pięć utworów. Reszta część koncertu to przekrój całej twórczości tej grupy: „Criminals”, „Evidence” oraz wspomniany wcześniej „Ghost of the sun”.
Gdy został ogłoszony koniec koncertu nikt nie chciał w to uwierzyć, mimo że było już przed godziną 23.00. Na bis zagrali niesamowity „My Twin” oraz Lethean, July.
Katatonia zagrała świetny koncert i nie da się ukryć, że są w formie. Klub wypełniony był po brzegi. Jestem przekonany, że nikt po zakończonym występie nie wyszedł zawiedziony.